Na wyjątkowość skawińskiego folkloru poza skrzętnie kultywowanymi obrzędami, składa się również oryginalny strój ludowy. Dziś zachowało się stosunkowo niewiele zdjęć i eksponatów pozwalających na jego całkowitą identyfikację. W miarę dokładny opis tego stroju można odnaleźć w dziele Oskara Kolberga z 1871 r. pt. „Lud". Podaje on tam, że Skawinianki okręcały głowę długim płótnem, które opuszczały na ramiona, gorset miały jasnoniebieski, spódnicę zieloną obszytą na dole taśmami, fartuch w różnych kolorach, zaś szal (tzw. rantuch) uzupełniał całość stroju. Mężczyźni natomiast sposobem ubierania byli najbardziej zbliżeni do włościan. Nosili granatowe kapoty, haftowane kaftany najczęściej zielonego koloru, czapki obszyte wąskim barankiem (czarnym lub popielatym) i nie opasywali się pasami. Co ciekawe i warte podkreślenia, po klęsce powstania styczniowego rozpowszechnił się wśród tutejszych kobiet specjalny strój żałobny mający oddawać smutek i żałobę. Warto wspomnieć, że Skawina była kiedyś ośrodkiem hafciarskim – zachowały się jeszcze gdzieniegdzie elementy strojów ludowych wykonane właśnie tutaj. W Muzeum Etnograficznym w Krakowie można z kolei podziwiać słynne niegdyś skawińskie meble, a zwłaszcza pięknie malowane skrzynie.
Zwyczaje i obrzędy skawińskie
Dzięki długoletniej działalności Towarzystwa Przyjaciół Skawiny mającej na celu upamiętnienie kultury mieszkańców gminy Skawinę zachowało się wiele przekazów dotyczących nieznanych już być może skawińskich zwyczajów i obrzędów. Gdy dobiegał końca np. karnawał i nadchodziły dni zapustne, mający poczucie humoru Skawinianie przebierali się za Żydów, Cyganów, kramarzy, kominiarzy, mężczyźni za kobiety, a kobiety za mężczyzn. Przebierańcy chodzili po domach, gdzie śpiewali żartobliwe piosenki i recytowali zabawne wierszyki, a gospodarze częstowali przybyłych żywnością (czasami nawet i wódką...). W czasie zapustów „chodził" też po Skawinie tzw. „Kantek". Była to kukła ze słomy, okryta płaszczem, pod którym chował się parobek. Z „Kantkiem" chodzono po domach, gdzie żartowano i śpiewano każąc „Kantkowi" wyczyniać rozmaite sztuczki. Podobno od postaci owego „kantka" wzięło się przezwisko nadane Skawinianom przez mieszkańców okolicznych wiosek. Chcąc im dokuczyć mówili: „Ty skawiński kojtku!..." Zapustne obrzędy były bardzo popularne jeszcze pod koniec XIX wieku.
Jak wszyscy wiemy z Niedzielą Palmową związany jest zwyczaj noszenia do kościoła specjalnie w tym celu przygotowanych palm. W Skawinie były one robione z gałązek kwiatowych trzcinnika lancetowatego oraz z leszczynowych grubych prętów. Po niedzielnej mszy młodzieńcy z poszczególnych wiosek znajdujących się w pobliżu Skawiny dzielili się, a następnie rozpoczynały się... bójki przy pomocy palm pomiędzy poszczególnymi grupami. Ponieważ palmy miały do jednego metra długości, szczególnie unikano tych z dużą ilością leszczynowych kijów... W następującą po Niedzieli Palmowej środę z poświęconych już palm robiono krzyżyki, które gospodarze wbijali na polach w każdy obsiany kawałek ziemi. Miało to chronić zbiory przed gradobiciem oraz innymi szkodliwymi działaniami. Ostatni krzyżyk przybijano do drzwi domu. Kije z palemek były również wykorzystywane w lany poniedziałek, kiedy to chłopcy chodzili z tzw. „buckami", czyli właśnie tymi kijami. Chodzili do poszczególnych domów i rzucali kije na ziemię. W zamian za to gospodarz ofiarowywał im drobny poczęstunek.
Wielkim wydarzeniem w życiu Skawiny oraz okolicznych wsi był odpust w Tyńcu (święto Piotra i Pawła)– dniu 29 czerwca. Znajdowało się tam wiele kramów z zabawkami, piernikami „całuskami", młodzież bawiła się na karuzelach. Po mszy świętej hucznie bawiono się, było picie piwa, jedzenie lisieckiej kiełbasy i golkowickich kukiełek. Zwyczaj ten, powstały w XIX w., przetrwał aż do lat trzydziestych wieku XX. Jesienią, w czasie kopania ziemniaków i „brania" lnu, odbywały się tzw. "tłuki", które polegały na tym, że zamożniejsi gospodarze zapraszali ze wsi kilkanaście albo i więcej osób i wspólnymi siłami wykonywano zaplanowane prace. Być może len był uprawiany przez mieszczan w XIX w. nie tylko dla korzyści, a właśnie jako pretekst do wspólnego spędzania długich i chłodnych jesiennych wieczorów... Dzisiejszą kontynuacją dawnych obrzędów pozostają jedynie dożynki, organizowane co roku w innej wsi wspólnie z poszczególnymi radami sołeckimi. W ich trakcie przeprowadzane są np. wybory miss Krakowianki przedszkolaków czy też występy zespołów folklorystycznych.
|